31 sierpnia 2010

Nostalgicznie


Przyzwyczajmy się do Mroku -
Gdy światło w tył odbiega -
Jak ta Latarnia - którą Sąsiad
Świadczy wciąż - że nas Żegna -

Przez Chwilę - jeszcze krok niepewny -
Noc ciągle nazbyt nowa -
Aż dostosuje się do Mroku
Wzrok - i wygładzi Droga -

Tak też z większymi - Ciemnościami -
Zmrokiem, co Mózg ogarnia -
Gdy w czaszce Księżyc ani Gwiazda
Nie błyśnie - jak Latarnia -

Dzielniejsi - kroczą po omacku -
Niekiedy Pień im wyjdzie
Naprzeciw - grzmotnie w Czoło - ale
W miarę, jak uczą się widzieć,

Albo to Ciemność rzednie -
Albo czasem - sam Wzrok wie -
Jak zżyć się z Nocą - i Życie
Stąpa prawie bez potknięć.

[Emily Dickinson, wiersz 419 w przekł. Stanisława Barańczaka]


Tak mnie dzisiaj ścisnęło i sentymentalnie się zrobiło...
Z poezją Emily Dickinson zetknęłam się w czasach szkolnych, nie pamiętam w jakich okolicznościach. Muszę zasięgnąć wiedzy u przyjaciółki, z którą poznawałyśmy tą niezwykłą poezję. Jak dobrze mieć Kogoś, z kim łączy wspólna przeszłość i gdy nas pamięć zawodzi możemy odwołać się do innych zakamarków.


29 sierpnia 2010

Pożegnanie wakacji

Już za chwilę, już za chwileczkę, przyjdzie nam pożegnać się z wszechogarniającymi pastelami. Rozmyty w słońcu krajobraz pozostanie wspomnieniem. Ostatnie ciepłe promyki muskają nas jeszcze po twarzach. A ja patrzę na świat przez zielone okulary z nadzieją, że nowe jutro przyniesie zmiany na lepsze...

26 sierpnia 2010

Świat PIERWSZOKLASISTY



Zmiany, zmiany się szykują... Wiktorek od 1 września idzie do szkoły. Jest tak przejęty swoją nową rolą, że już szlifuje piórem literki w zeszycie. Zmieniłam mu tym samym wystrój pokoju na bardziej "dorosły". Dominują mapy, cyferki... Mapę Polski widoczną nad biurkiem, przywieźliśmy Wiktorkowi z naszej wyprawy do Zamościa. Jest świetna! Szatę graficzną zaprojektował nie kto inny jak Szymon Kobyliński. Prezent okazał się strzałem w 10!. Dzieci klęczały nad nią i pokazywały : o tutaj mieszkamy, tutaj byliśmy na wakacjach, tutaj mieszka Maja... ojej jakieś ufoludki tutaj są! O tak i miejsce lądowania UFO (Emilcin) jest skrupulatnie zaznaczony;).






24 sierpnia 2010

Męska wyprawa

Już dawno Wiktorek miał obiecaną wyprawę z tatą pod namiot. Ciągle pytał kiedy i kiedy? A tu wiadomo tysiące spraw, które okazywały się ważniejsze... I wreszcie przyszedł ten dzień. Ojciec i syn, CHŁOPAKI, jak to ujęła Mila, wyruszyli na męską wyprawę! Była wędrówka na "Trzy Korony" i wielka satysfakcja ze zdobytego szczytu oraz wycieczka rowerowa szlakiem przez pola i chaszcze. Spanie pod namiotem też było nie lada gratką, choć rano Wiktorek stwierdził, że go pupa boli, bo twardo było. Nadopiekuńcza mamusia chciała wcisnąć mięciutki materac i kołderki i podusie, ale spotkała się z definitywnym sprzeciwem. Ma być twardo, po męsku;)! Niezliczone atrakcje, jakie zafundował mu tata, sprawiły, że dostał zadyszki przy opowiadaniu wrażeń po powrocie.
1 września mój chłopczyk idzie do SZKOŁY! Wszystko przygotowane już czeka na premierę. Również część pokoju Wiktorka uległa zmianie, stała się bardziej dorosła. Odsłona już niedługo.








Aneks : )

18 sierpnia 2010

Raz, dwa, trzy - RYBY

Ryby powstały z myślą o nowej łazience mamy. Tutaj jeszcze u mnie...
A tutaj już na właściwym miejscu...
***
Cieszę się, że podoba Wam się mój kuchenny szyld. Jeśli macie ochotę, to oczywiście nie mam nic przeciwko inspiracji:). A propos - Wiktorek rysuje dla mnie bukiet kwiatów w wazonie i widzi jak Mila próbuje swych sił z tym samym motywem.
- Milena nie odgapiaj - mówi oburzony
- Ona nie odgapia, tylko inspiruje się:) - mówię ja
- Co to znaczy?
- To samo co odgapianie, tylko ładniej brzmi:)

17 sierpnia 2010

Szyld

Jeśli ktoś w tym domu miał trudności z trafieniem do kuchni, to już nie będzie miał z tym problemu:). Kawałek dechy z szopy znajomych, kuty narożnik i do dzieła!

16 sierpnia 2010

"Odyseja złomowa"

Wspominałam już nie raz między wierszami, że kocham kino. Do tej pory nie rozszerzałam tego wątku na łamach mojego bloga, ale dzisiaj zrobię wyjątek, może nawet nie ostatni:). Dlatego wyjazd na letnią akademię filmową w Zwierzyńcu, w ramach rocznicowego wypadu, był dla mnie nie lada gratką. Mam to ogromne szczęście, że mój Gero dzieli ze mną tą pasję i wspólne ślęczenie w kinie sprawia nam obojgu wiele frajdy.

Wśród wielu propozycji zachwycił nas skromny polski film "Odyseja złomowa". Przy dźwiękach z "Odysei kosmicznej 2001" mknie przez górzysty Kirgistan karawana tirów. Legendarny "jedwabny szlak" nabiera nowego wymiaru. Ciężarówka, pamiętająca czasy imperium radzieckiego, wiezie złom. Tylko to pozostało po dawnym molochu - kupa zardzewiałego żelastwa. Tonami skupują go Chińczycy, aby później wyprodukować z niego miliony żyletek i aluminiowych łyżek. Kirgiski pastewny lud pyta, dlaczego to nie my produkujemy te żyletki, dlaczego to nie my budujemy nowe domy, dlaczego, dlaczego...? Olbrzymie bezrobocie i pogłębiająca się frustracja ludzi, a na ich tle kirgiski kierowca ciężarówki. On nie pyta, on ma na utrzymaniu rodzinę. Wsiada za kierownicę i pokonuje setki kilometrów do Chin. Z jego ust nie usłyszycie skargi. Jak mantrę powtarza "jestem szczęśliwy", "uwielbiam być kierowcą", "kocham to, co robię".
Ale inni widząc pędzące szutrową drogą nowiutkie, chińskie tiry, z kpiną w głosie mówią : "ich są tylko litery..."

Gdy na drugi dzień pędziłam rowerem przez roztoczańskie łąki i pola przed oczami wciąż przewijały mi się klatki z tego filmu. Aż nagle zobaczyłam obrazki rodem z "Odysei..."





12 sierpnia 2010

Aromatyczne chutney z cukinii i papierówek

O tak, aromatycznie i egzotycznie było u mnie dzisiaj. Ucierałam w moździerzu przyprawy i delektowałam się dalekowschodnimi zapachami. A to wszystko za sprawą chutney, które zachciało mi się robić. Kto lubi kuchnię indyjską, mocno zaprawioną curry, temu moja propozycja przypadnie do gustu. Potrzebujemy :
  • 2 kg wypestkowanej i pokrojonej w kostkę cukinii
  • 1 kg obranych i pokrojonych w kostkę jabłek (u mnie papierówki)
  • 1 cebula drobno posiekana
  • 1 papryczka chilli wypestkowana i drobno posiekana
  • 150 g cukru brązowego
  • 150 ml octu jabłkowego
  • 1 łyżeczka ziela angielskiego
  • 1 łyżeczka goździków
  • 1 łyżeczka kardamonu
  • 2 łyżeczki curry
  • 1 łyżeczka świeżo startego imbiru
  • 1 łyżka soli
  • 1/2 łyżeczki pieprzu czerwonego
  • 1/2 łyżeczki szafranu
  • 100 g śliwek suszonych ( najlepiej nie węgierek)
  • 100g rodzynek
Ziarniste przyprawy utrzeć w moździerzu. Cukinię. jabłka, cebulę i wszystkie przyprawy wrzucić do dużego garnka. Dodać ocet jabłkowy i brązowy cukier. Gotować na dużym ogniu przez chwilę, aż całość puści sok, ciągle mieszając. Skręcić na mniejszy ogień i gotować ok. 40 min., do momentu aż stwierdzimy, że konsystencja nas zadowala. Gorące chutney przełożyć do wyparzonych słoików, zakręcić i obrócić do góry dnem.

Z tych proporcji wyszły mi ponad 4 słoiki 0.5 litrowe. Z porcji, która nie zmieściła się do słoików zrobiłam pyszne danie z piersi kurczaka i ryżu.
Chutnej robi się błyskawicznie. Niech nie przeraża Was ilość użytych przypraw. Jeśli lubimy mniej aromatyczne, po prostu zmniejszmy proporcje. Jedno jest pewne 4 obiady do końca roku mam z głowy;). Powyższy przepis to moja wariacja na temat chutney. Inspirowałam się kilkoma przepisami i stworzyłam własny. Jest idealny!


Papierówki zostały obsmażone w towarzystwie cynamonu i czekają aż zagoszczą na kruchym cieście. Takie jabłka u mnie nigdy się nie zmarnują. Wykorzystuję je do naleśników (uwielbia je Wiktorek), szarlotki i kruchych babeczek.



***
Oczywiście należą się Wam podziękowania za propozycje na cukinię, które zapisałyście w komentarzach i wysłałyście mi na maila. Nie omieszkam spróbować następnym razem:).
Tymczasem lecę spać, ponieważ jutro 4.00 pobudka i w drogę!
Życzę Wam wspaniałego wypoczynku w ten słoneczny weekend!

11 sierpnia 2010

Papierówki z cukinią

Zostałam dzisiaj obdarowana bardzo dojrzałymi papierówkami i ogromniastymi cukiniami. Nie mogą się absolutnie zmarnować, ponieważ są ekologiczne i nie pryskane żadną chemią. Część jabłek poszła do smażenia z cynamonem, a z pozostałych owoców i cukinii chcę zrobić chutney. Macie może jakieś sprawdzone przepisy? Potrzebuję na już, ponieważ w piątek rano wyjeżdżamy i przetwory nie będą mi w głowie.




***
Dziękuję Wam za życzenia rocznicowe. Upał zapowiadają na weekend okrutny, ale damy radę! W końcu czekamy na ten wypad cały rok:). Cieplutko pozdrawiam!

10 sierpnia 2010

Szufle i inne niezwykle potrzebne rzeczy...

Pokazywałam Wam już moje słoje na proszki i rozwodziłam się nad potrzebą szufelek i butelki na płyn do płukania. Okazało się, że moja mama chętnie skorzystała z patentu na pojemniki do przechowywania proszku i wykazała także ogromną chęć posiadania szufelek. Udało mi się upolować hurtem 4 sztuki. Podział nastąpił w sposób sprawiedliwy i obie jesteśmy zadowolone:)

Poniższą kolumienkę zakosiłam sąsiadce, czyli mamie. Myślę, że w mojej łazience jest jej zdecydowanie lepiej;)


***
Moje Drobie pytałyście mnie w poprzednim poście, gdzie nabyłam słoiczki na paprykową galaretkę. Nie wiem, czy Wam to pomoże, ale u mnie w mieście są takie społemowskie sklepy i w od czasu do czasu można tam nabyć interesujące przedmioty w bardzo atrakcyjnych cenach. Za słoiczki dałam 2.50/szt.
Co do sztućców, to nabytek aukcyjny. Są one jeszcze dostępne na allegro, (wystarczy wstukać w "antykach" łyżki do sałaty). Przyznam się, że mnie udało się je kupić za połowę tej ceny, na licytacji.
Dagmarko co do Twojej troski, to bardzo Ci dziękuję. Na całe szczęście powódź tym razem nas nie dotknęła i obym już tylko takie informacje mogła przekazywać. Pogoda jest piękna, taka jak lubię - słońce, słońce i jeszcze raz słońce.
Dziękuję za wizyty u mnie i lecę do Was. W piątek uciekamy z Mężem, zgodnie z naszym rocznicowym zwyczajem w Polskę! Tym razem Zamość i festiwal filmowy w Zwierzyńcu. Będzie to 12 miasto do kolekcji:). Ciepełko zostawiam!

5 sierpnia 2010

Paprykowa galaretka


Przepisu na paprykową galaretkę szukałam blisko rok. Zobaczyłam kiedyś ten przepis w Kuchni TV u Anny Olson, ale nie mogłam znaleźć na ich stronie internetowej. Chyba miałam klapki na oczach, bo wczoraj wchodzę i jest! Nie pozostało mi nic innego, jak biec po paprykę.

Paprykowa galaretka

  • 6 szklanek pokrojonej w kostkę czerwonej słodkiej papryki
  • ½ szklanki pokrojonej w kostkę czerwonych chilli
  • 3 szklanki wody
  • 1 szklanka białego octu winnego
  • 2 cytryny, przekrojone na połówki
  • 3 gałązki świeżego rozmarynu
  • 4 szklanki cukru
  • 2 łyżeczki soli
  • 1 opakowanie płynnej pektyny

Gotuj paprykę w wodzie z octem, cytrynami i rozmarynem przez 20 min, aż zmięknie. Odsącz przez sitko i zachowaj płyn. Usuń cytryny i rozmaryn, wlej do garnka płyn, w którym gotowała się papryka i dodaj połowę papryki( ja jej nie dałam), cukier oraz sól. Doprowadź do wrzenia na małym ogniu i gotuj przez 10 min. Wmieszaj pektynę, zdejmij naczynie z ognia i rozłóż płynną paprykową galaretkę do przygotowanych wyparzonych słoików. Źródło : kuchnia.tv
Link do video TU (odcinek 24)

Galaretka jest boska! Pięknie pachnie i wspaniale smakuje. Idealnie nadaje się do zjedzenia z krakersami, camembertem, kurczakiem, łososiem...




.
***
Ostatni mój nabytek, to stare syfony. Stoją na kredensie i cieszą me oczy:) Kolorem tak mnie ujęły, że nie mogłam się im oprzeć. Są w cudownym kolorze akwamaryny, moją ostatnią kolorystyczną obsesją.